WYPRAWA NA KOŁO PODBIEGUNOWE: Tak to sobie zawczasu zaplanowaliśmy


Po spontanicznej decyzji o nowym kierunku podróży, mieliśmy dużo czasu na planowanie. Po wakacyjnym wypadzie, którego trasę - wyznaczoną wcześniej - na pełnym spontanie zmieniliśmy w dniu wyjazdu, bo nie spodobała nam się prognoza pogody, tym razem podeszliśmy do sprawy poważnie. Wszak łatwiej rozstawić namiot w innym miejscu, niż zmienić zabookowany hotel. 

Pierwszy etap planowania zwykle spada na me barki. Przyjemny to ciężar. Zaczęłam od tego, co lubię najbardziej (przynajmniej tak twierdzą moje dzieci), czyli od... zakupów ;) Zamówiłam przewodniki po Finlandii oraz Litwie, Łotwie, Estonii i Obwodzie Kaliningradzkim (takie 4 w 1). Pascala, bo te lubię najbardziej. Kiedy do mnie dotarły, wertowałam je przez kilka dni, zaznaczając kolorowymi karteczkami co ciekawsze informacje i miejsca. Musiałam je jeszcze uzupełnić o odległości z map google i - po kilku dniach - miałam już rozpisaną całą trasę. Stworzyłam ją tak, by droga nie była nazbyt męcząca. Długą jazdę przeplatałam chwilami czynnego odpoczynku.
  

Wysłana do męża informacja wyglądała następująco:

Dzień
Trasa
Odległość (ok.)
Czas jazdy
piątek
wyjazd - Ryga
670 km
9 h
sobota
Ryga - Tallin
420 km
4 h 30 m
niedziela
Tallin – Helsinki (prom)
85 km
3 h 30 m

Helsinki - Kuopio
390 km
4 h 30 m
poniedziałek
Kuopio - Rovaniemi
490 km
6 h
wtorek
Rovaniemi
0 km
0 h
środa
Rovaniemi - Helsinki
810 km
10 h
czwartek
Helsinki – Tallin (prom)
85 km
3 h 30 m
piątek
Tallin - Wilno
600 km
7 h 30 m
sobota
Wilno – Troki - Wilno
60 km
1 h
niedziela
Wilno - powrót
460 km
6 h 30 m

Łącznie
4 070 km
56 h


Teraz to on miał zaplanować bazę noclegową. Używa do tego zwykle strony booking.com. Jego kryterium wyszukiwania była nie tylko cena (choć miała ona duże znaczenie np. w Rovaniemi), ale także lokalizacja i dostęp do miejsc parkingowych (w Rydze, gdzie nocować chcieliśmy na Starym Mieście) oraz śniadanie (tam, gdzie to możliwe i konieczne). Nie wszystko Pan Mąż bookował od razu. Zaczął od początku trasy, pozostawiając miejsce na ewentualne zmiany u jej końca (choć, jak się później okazało, mogliśmy sobie pozwolić na jeszcze więcej elastyczności - ale o tym, w kolejnych wpisach). 

Ja tymczasem planowałam nasze aktywności. Z pomocą przyszły mi wspomniane już wcześniej przewodniki i internet. Planując, musiałam pamiętać o tym, w jakim dniu i o jakiej porze docieramy do danej lokalizacji. Będąc w piątek późnym wieczorem w Rydze, nie bardzo mogliśmy poszaleć. Dlatego właśnie postawiliśmy na hotel w obrębie Starego Miasta i wieczorne snucie się po mieście. Niedziela także nie dawała pola do popisu. Musieliśmy postawić na atrakcje "na zewnątrz". Wybrałam więc postój w Kuopio i wypad na skocznię narciarską. Wyznaczając trasę uwzględniłam też nasze znajomości. Zawsze to miło spotkać znajome, dawno nie widziane twarze i poznać dane miejsce z lokalnym przewodnikiem. 

To znajomości sprawiły także, że na miesiąc przed wyjazdem zmieniliśmy nieco trasę powrotną - dopisując wizytę w Rydze i skracając pobyt w Wilnie. Okazało się, że przyjaciel rodziny przebywa tam gościnnie. Zaproponował spotkanie i wizytę w operze. Trudno było się oprzeć. Czekamy jeszcze na potwierdzenie. Jeśli nie uda nam się spotkać, na pewno nie będziemy się nudzić. 


Dołącz do nas. Wyrusz przed siebie. Poznaj drogi donikąd. Czytaj, podglądaj, komentuj (Instagram, FB). Pamiętaj, choć ten blog to nasz swoisty pamiętnik z podróży, jesteśmy tu także dla Ciebie.  




Komentarze

Popularne posty